Dzięki coraz doskonalszym teleskopom i niezwykle czułym detektorom potrafimy dziś zaglądać dalej w kosmos niż kiedykolwiek wcześniej. Nowoczesne obserwatoria rejestrują słabe światło galaktyk oddalonych o miliardy lat świetlnych. To prawdziwe okno w głąb historii Wszechświata!
Jednak, by takie obserwacje były możliwe, potrzebna jest ciemność – prawdziwa, głęboka noc bez blasku lamp i reklam.
Niestety, ciemne niebo staje się rzadkością. Każde miasto tonie w jasnym świetle latarni, reflektorów i neonów. To światło nie znika – odbija się od cząsteczek w atmosferze i rozprasza, tworząc nad nami świetlną kopułę. W efekcie niebo, które kiedyś lśniło tysiącami gwiazd, dziś świeci jednostajnym blaskiem.
Na takim „rozświetlonym” tle coraz trudniej dostrzec gwiazdy, mgławice czy galaktyki. W wielu miejscach świata obserwacje astronomiczne stały się wręcz niemożliwe. Problem nie kończy się jednak na granicach miast – sztuczne światło rozprzestrzenia się dziesiątki kilometrów dalej, odbierając ciemność nawet najbardziej odludnym obszarom.
Dla nauki – a szczególnie dla polskiej astronomii – to ogromne wyzwanie. W naszym kraju wciąż brakuje przepisów, które chroniłyby obserwatoria przed ekspansją sztucznego światła. Nie istnieją tzw. strefy buforowe, które ograniczałyby powstawanie nowych źródeł oświetlenia w ich sąsiedztwie.
Każda nowa zabudowa, każda latarnia czy oświetlony parking w pobliżu obserwatorium to kolejny krok w stronę utraty ciemnego nieba. W skrajnych przypadkach zanieczyszczenie światłem może stać się tak poważne, że prowadzenie obserwacji stanie się niemożliwe. Wtedy astronomowie muszą szukać nowych lokalizacji – często bardzo odległych – gdzie nocne niebo pozostaje jeszcze naturalnie ciemne.

